A review for our polish-speaking supporters (includes English translation)
CZWARTEK, 2 SIERPNIA 2012
Alexander Hawkins - All There, Ever Out
Babel Label, BDV1196, 2011
Alexander Hawkins - piano, Hammond B3 organ (4)
Javier Carmona - drums, percussion
Otto Fischer - electric guitar
Dominic Lash - double bass
Hannah Marshall - cello
Orphy Robinson - marimba
Kit Downes - Hammond B3 organ (9)
Brytyjski pianista i jego Ensamble to niemal modelowy przykład wmieszania dorodnych free-jazzowych improwizacji we współczesne kameralistyczne podłoże, z domieszką eksperymentu i świeżości wypowiedzi. A może odwrotnie? Kto wie, w zasadzie to muzyka współczesna wciska się w jazzowy grunt, który coraz bardziej płynny, umyka wszelkim zasadom. Nie ma natomiast lepszej nazwy dla tego składu jak po prostu ensamble - zespół kameralny.
Alexander Hawkins - piano, Hammond B3 organ (4)
Javier Carmona - drums, percussion
Otto Fischer - electric guitar
Dominic Lash - double bass
Hannah Marshall - cello
Orphy Robinson - marimba
Kit Downes - Hammond B3 organ (9)
Ologbo (Double Trio); Tatum Totem III; Owl (Friendly)/A Star Explodes 10,000 Years Ago, Seen By Chinese Astronomers; AW/LJ (Differently); Ahab; (Untitled Free Improvisation); Marta; Elmoic; So Very, Know
babel-label.bandcamp.com
alexanderhawkins.com
listen online: babel-label.bandcamp.com/album/all-there-ever-out
alexanderhawkins.com
listen online: babel-label.bandcamp.com/album/all-there-ever-out
english version below
Brytyjski pianista i jego Ensamble to niemal modelowy przykład wmieszania dorodnych free-jazzowych improwizacji we współczesne kameralistyczne podłoże, z domieszką eksperymentu i świeżości wypowiedzi. A może odwrotnie? Kto wie, w zasadzie to muzyka współczesna wciska się w jazzowy grunt, który coraz bardziej płynny, umyka wszelkim zasadom. Nie ma natomiast lepszej nazwy dla tego składu jak po prostu ensamble - zespół kameralny.
Alexander Hawkins jest niepodważalnie liderem, on pociąga za sznurki odsłaniając kolejne tła scenografii. To pianista wszechstronny, zdradzający swoją wirtuozerię i umiłowanie zarówno do tradycji pianistyki klasycznej, jak i tej nowszej z wyraźnymi wpływami Anthony Braxtona w podejściu do komponowania na podobny zespół. Niepokorny i jednocześnie zrównoważony w prowadzeniu narracji, nadawaniu kształtu swoim utworom przed i w trakcie ich trwania. Duża swoboda pozostawiona zespołowi wywołuje element zaskoczenia, przez co dochodzi do wielu nieoczekiwanych zwrotów akcji i doładowania akumulatorów.
Wszystkie utwory tworzą samodzielne części nagrania All There, Ever Out, każdym kieruje inna myśl, inny sposób ekspresji. Instrumentarium daje wiele możliwości, lecz tylko błyskotliwy zamysł kompozytora jest w stanie wydobyć z niego tak wiele różnorodnych barw, nie mówiąc o możliwościach artykulacyjnych instrumentów strunowych i zderzenia gitary z organami Hammonda. To wszystko naprawdę działa, nawet gdy odnosi się wrażenie rozpadu struktury.
Ile jest w tej muzyce swobody, ile sztywnego aranżu, trudno zweryfikować. Począwszy odOlogbo, zawiązuje się tu praca między dwoma grupami instrumentów, mocno eksploatujących wolność wyrazu, po czym doprowadzonych do ładu w kanciastym Tatum Totem III, w którym przeciw sobie wymierzają strzały gitara i fortepian, ostatecznie schodząc się z uderzeniem stopy.Owl to nic innego jak współczesne fugato na zespół improwizatorów. I tu robi się niebezpiecznie z racji przywołanej przeze mnie formy, wnoszącej bowiem sztywne zasady, lecz mniej sztywne niż fuga. Jak to obronię? Jest polifonia; głosy działają samodzielnie, wchodzą pojedynczo, imitują się, kontrapunktują jednocześnie, maksymalnie zagęszczają i wybrzmiewają każdy z osobna. Ostatecznie jednak dochodzi do rozszczepienia głosów, pozostaje wiolonczela i kontrabas, muzycy dociskając boleśnie smyczkiem strun, udaremniają moje próby usystematyzowania tego, co się tu wyprawia.
W opozycji działają także gitarzysta Otto Fisher i Alexander Hawkins mający pod palcami Hammonda, w AW/LJ ich instrumenty współpracują doskonale, zdaje się nawet, że widma ich dźwięków się pokrywają, dochodzi do doskonałego zbliżenia. Ahab, z gitarowym wprowadzeniem do złudzenia przypominającym solowe partie Terje Rypdala w Actions Pendereckiego, jest nieustającą, w kółko powtarzaną progresją z prostym jak pień sosny rytmem. Ordynarne łupnięcie na każdą miarę taktu nie przeszkadza jednak w spostrzeżeniu, że może to być najtrafniejsza parodia kiepsko swingującego zespołu.
Punktualistyczne improwizacje w (Untitled Free Improvisation) zdominowane są przez prowokujące pomysły i grę pianisty, za którymi podąża zespół eksplorując osiągalne rejestry, a materia gęstnieje i zgrabnie ewoluuje. Nastrojowa i żartobliwa w swoim romantycznym wyrazieMarta autorstwa Fishera pnie się prostą melodią zbudowaną na rozłożonym trójdźwięku, powtórzonym kilkakrotnie w transpozycji. Purystycznie zaaranżowany utwór uwydatnia pląsy niesfornego Javiera Carmona na perkusji i rzewną melodię tematu, wołającą słowami garnerowskiego Misty - „look at me”. Niebywałym popisem Hawkinsa jest Elmoic, gdzie jeszcze chwila, a porzucając wszelki modern, popłynie w rasowy stride. Tradycje, choćby marki Modern Jazz Quartet, przywołuje Orphy Robinson, śmiało uderzając tonalne akordy na marimbie. Cały zespół zresztą nie boi się tego kontrastu w stosunku do ogólnego, współczesnego charakteru nagrania. Zawsze jednak znajdzie się coś, co umiejscowi ich w XXI wieku, tak jak kończący albumSo Very, Know z udziałem organisty Kita Downes’a, dźwiękami jakby importowanymi z przestrzeni kosmicznej, nabrzmiewającymi jak łono ciężarnej, słabnącymi jak kontur księżyca o poranku.
Babel Label od 1994 roku pod kierownictwem Olivera Weindlinga firmuje nagrania młodych, brytyjskich muzyków jazzowych i okołojazzowych. Studio mieści się obok słynnego klubu Vortex, z którym ściśle współpracuje umożliwiając muzykom występy premierowe i nagrania live. Babel Label wydało do tej pory ponad sto płyt, m.in. debiut Portico Quartet i Polar Bear. Na stronie internetowej można posłuchać w całości większości nagrań, Oliver prowadzi też audycję i blogadedykowanego swojej działalności i brytyjskiej scenie muzycznej.
* * *
British pianist and his Ensemble is almost a model of mature blend of free-jazz improvisation with contemporary chamber music, with a touch of the experiment and the freshness of expression. Or vice versa? Who knows, de facto it pushes contemporary music in a jazz primer that is increasingly fluid and escapes all the rules. There is no better name for this constellation as simply Ensemble - a chamber ensemble.
Alexander Hawkins is undeniably the leader, he pulls the strings revealing background scenery. This versatile pianist, displaying his virtuosity and both love of the tradition of classical piano, and more recent with a distinctly Anthony Braxton's approach to composing for similar ensemble. Defiant and simultaneously balanced in leading narration, giving a shape to compositions before and during their duration. Lots of freedom that is left for the band evokes the element of surprise, thus, there are many unexpected twists and recharging batteries.
All the pieces build diverse parts of All There, Ever Out, each brings another thought, another way of expression. Instrumentation provides many opportunities, but only a brilliant idea of the composer is able to extract so many different colors, not to mention the possibilities of articulation of string instruments and guitar in clash with the Hammond Organ. It all really works, even if you might get the impression of structure breakdown.
It’s hard to verify how much freedom is in this music and how much rigid arrangements. Starting from Ologbo, binds up work here between the two groups of instruments, strongly operating on freedom of expression, and then brought to order in the angular Tatum Totem III, in which guitar and piano inflict shots against each other, eventually going down with the beat of the bass drum.Owl is nothing else as contemporary fugato for improvisers ensemble. And here it gets perilously because of rigid rules of the form that I recalled, but less rigid than the fugue. Is it possible to defend my association? It is polyphony, voices act on their own, they fall one by one, to imitate simultaneously counterpoints, become dense and resonate individually. Ultimately however it comes to splitting the voices, cello and double bass remain, the musicians pushing aggravatingly bowed strings, thwarting my attempts to systematize what‘s been done here.
In AW / LJ guitarist Otto Fischer and Alexander Hawkins playing Hammond work on their instruments exquisitely, it seems even that spectra’s of their sounds overlap, it comes to a perfect approximation. Ahab, with a guitar introduction to the delusion reminiscent of Terje Rypdal’s solo parts in the Penderecki’s Actions , is continuous, repeated over and over again progression with rhythm simple as a pine trunk. Rude bashing on every measure of bar, does not interfere with the be most relevant observation that it may be parody of the poorly swinging band.
Punctualistic improvisations in (Untitled Free Improvisation) are dominated by the ideas of provocatively playing pianist followed up by the band exploring the available registers, and the material is growing thicker and nicely evolving. Moody and humorous in its romantic expressionMartha by Fischer climbs with simple melody built upon disassembled triad, repeated several times in the transposition. Purist arranged piece enhances dances of boisterous Javier Carmona on percussion and wistful theme melody, calling words of Garner’s Misty - "look at me". Hawkins makes exceptional performance on Elmoic, where yet a little while, and abandoning any modern and sail in the thoroughbred stride. Traditions, even Modern Jazz Quartet mark, recalls Orphy Robinson, putting a bold tonal chords on marimba. The entire ensemble , moreover is not afraid of this contrast in relation to the generally modern character of the recording. But always there is something, which will place them in the twenty-first century, like ending of an album So Very, Know with organist Kit Downes, sounds as if imported from space, intumescent as the pregnant womb, and then weakening as an outline of the moon in the morning.
http://soundsgreen.blogspot.co.uk/2012/08/alexander-hawkins-all-there-ever-out.html
No comments:
Post a Comment